czwartek, 19 listopada 2015

6.Body language



– Jeszcze ci się nie znudziło to cholerne oglądanie?
Spojrzałem tylko na Toma beznamiętnie w odpowiedzi, chrupiąc głośno popcorn. Jasne, że mi się już znudziło, ostatnie dwa miesiące nie robiłem nic innego, ale czymś musiałem się zająć. Przy oglądaniu filmów szybko ostatnimi czasy zasypiałem, co też nie było głupie. Teoretycznie mogłem już normalnie funkcjonować i wszystko było ze mną w porządku, ale jakoś tak nie potrafiłem się pozbierać do kupy.
A na dworze padał deszcz. Znowu. Nie mogłem spać w nocy, kiedy słyszałem jak krople deszczu uderzają o dach. Nie pamiętałem wypadku, ale leżąc w łóżku miałem wrażenie, że jestem uwięziony we wraku, a deszcz pada na mnie przez wybitą szybę i wychładza moja na wpół żywe ciało. Dopuszczałem też do siebie możliwość, że to wcale nie było moje wyobrażenie, tylko powrót kolejnego wspomnienia, tym razem w mniej bolesny, aczkolwiek o wiele bardziej przerażający sposób.
– Chcesz gorącą czekoladę? – krzyknął do mnie Tom z kuchni.
– Tak! – odkrzyknąłem.
Tym razem miałem na tapecie kilka komedii. Potrzebowałem czegoś na rozweselenie, ostatnio byłem w zbyt depresyjnym nastroju, żeby to było zdrowe.
Po chwili dołączył do mnie Tom, podając mi mój kubek z gorącą czekoladą. Wziąłem go z cichym dziękuję i oparłem sobie na brzuchu, skupiając się na fabule filmu. Tom usiadł obok, również wbijając wzrok w ekran. Nie skomentowałem tego.


Muszę zapalić, pomyślałem.
Wyszedłem na dwór i usiadłem na schodkach prowadzących na basen. Mimo odległości nadal mogłem słyszeć kłótnię Toma i Rii.
Tym razem wyglądało to naprawdę poważnie.
Tom jak zwykle nie chciał mi nic powiedzieć, woląc wszystko dusić w sobie, ale ja czułem, że ostatnio mu się z Rią nie układa i bynajmniej nie była to wina Rii. Tom bujał w obłokach, ignorował ją, odmawiał jej, kiedy chciała się spotkać… Zupełnie jakby się nią znudził. Wcześniej powiedziałbym, że to niemożliwe, ale biorąc pod uwagę to, jak ją traktował… Nie zdziwiłbym się zbytnio.
I o co się właściwie kłócili? O to, że Tom obiecał nie pić na imprezie, a nachlał się jak świnia? Cóż, Ria naprawdę nie powinna oczekiwać, że Tom dotrzyma tego typu obietnicy. Zobaczenie trzeźwego Toma na imprezie to jak zobaczenie latającej małpy. Po prostu niemożliwe.
Uśmiechnąłem się lekko do siebie, czując zadowolenie. Kłócili się. Ekstra. Ria ostatnio na za dużo sobie pozwalała jak na mój gust. Lubiłem ją, ale to nie oznacza, że może za moimi plecami planować gdzieś polecieć z Tomem na wakacje i nie uwzględniać w tych planach mnie. Do tej pory byłem pewien, że my się nie rozdzielamy, ale może trzeba jej było o tym przypomnieć? Tak na wszelki wypadek?
– … jak sobie chcesz! Żebyś mi nie obiecał to nic bym nie mówiła, ale…
– Już przestań! – upomniał ją Tom. – Napiłem się, wielkie mi halo? Sama też piłaś, więc się ode mnie odczep!
– Wypiłam dwa piwa! To nie mnie musieli prowadzić do taksówki, bo nie byłam w stanie ustać na nogach! – wypomniała mu.
Punkt dla niej. Też się o to wkurzyłem na Toma, ale tym razem postanowiłem trzymać gębę na kłódkę. Wiedziałem, że gdy jest w tym swoim dziwnym nastroju, lepiej nie wchodzić na takie tematy, bo tylko się uprze przy swoim i koniec. Ria jeszcze wiele musiała się o Tomie nauczyć, żeby móc go czytać tak, jak ja.
– Miałem ochotę wypić to wypiłem i koniec tematu!
– Ale, Tom! – Teraz jej głos miał delikatniejszy wydźwięk, była w nim jakaś… prośba. – Od jakiegoś roku pijesz jak wariat! Kiedyś piłeś z umiarem, a teraz? Tyle, ile jesteś w stanie w siebie, wlać, tyle w siebie lejesz! To nie jest normalne ani zdrowe! Nie rozumiem, skąd tak nagle ci się to wzięło, przecież nie jesteś alkoholikiem.
Kolejny punkt dla niej, pomyślałem, zaciągając się papierosem. Tom faktycznie od jakiegoś roku pił jak pojebany. Próbowałem od niego wyciągnąć, co jest na rzeczy, ale zaczynał się wtedy ode mnie izolować, więc przestałem. Wiedziałem, że coś mu leży na wątrobie i jeśli zechce to mi po prostu powie. Nie poruszałem więc tego tematu, starając się w każdy możliwy sposób dać mu do zrozumienia, że cokolwiek złego się stało albo zrobił, ja jestem z nim.
– Dobrze, że chociaż jesteś świadoma tego, że nie jestem uzależniony! – W głosie Toma pobrzmiewała wyraźna irytacja.
– Tom…
– Przestań wreszcie, okej? Będę robił co będę chciał, jak będę chciał i kiedy będę chciał, a ty nie masz nic do powiedzenia. Jeśli myślisz, że dam się rozstawiać po kątach…
– Nikt nie chce cię rozstawiać po żadnych kątach! To takie dziwne, że się o ciebie martwię?
– Nie masz powodu do zmartwień.
– To tylko twoja…
I tak dalej, i tak dalej… Wypaliłem chyba z dziesięć fajek, zanim Tom się wkurwił i zwyczajnie wsiadł w samochód i pojechał gdzieś w cholerę. I tak się dziwiłem, że tak długo z nią dyskutował. Zazwyczaj trwało to o wiele krócej.
Słyszałem kroki Rii, kiedy powoli wyszła na dwór i podeszła do mnie. Nie odwróciłem się do niej przodem ani na nią nie spojrzałem, kiedy usiadła obok mnie. Odpaliłem sobie kolejnego papierosa i zaciągnąłem się dymem.
– Nic nie powiesz? – spytała po dłuższej chwili cieszy.
– Co niby mam powiedzieć?
– To twój brat. Bliźniak. Przecież widzisz, ile ostatnio pije. Dlaczego mnie nie poprzesz? Ciebie by posłuchał.
– Nie posłuchałby.
– Zawsze cię słucha! – warknęła, patrząc na mnie ze złością. – Zawsze bierze twoje zdanie pod uwagę.
Zaśmiałem się, gasząc niedopałek na betonie i wyciągając z paczki kolejnego papierosa.
– Nie zrozumiesz – odparłem.
– Co tu jest do rozumienia? Tom powinien ograniczyć picie, koniec kropka! Widzisz co się dzieje, a w ogóle nie reagujesz. Pozwalasz mu na to.
– Nie jestem jego matką, żeby mu czegoś zabraniać. – Tym razem to ja uniosłem głos. Zirytowała mnie. – To dorosły człowiek, w pełni świadomy tego co robi i odpowiadający za siebie.
– Czyli nic z tym nie zrobisz, tak?
– Zrobię.
– Kiedy?
– Kiedy przyjdzie na to czas.
– A kiedy przyjdzie na to czas?
Wzruszyłem ramionami.
– Bill! – syknęła oburzona.
Zaśmiałem się, patrząc na nią.
– Jeśli chcesz z nim być, radzę ci dobrze się zastanowić, co robisz i mówisz. W taki sposób go przy sobie nie zatrzymasz.
– Co to ma niby znaczyć?
– Tylko tyle, że jesteś z nim w związku już kilka ładnych lat, chyba z sześć, a wciąż go kompletnie nie rozumiesz. I wiesz co? Tom jest mój i zawsze będzie tylko mój. Żadna z was nie potrafi go rozszyfrować. A ja dokładnie znam wszystkie jego reakcje i zachowanie. Możecie się pieprzyć po kątach i udawać, że jesteście w związku, ale psychicznie on zawsze będzie tylko mój. Nigdy nie dotrzesz tak daleko jak ja jestem.
– Bredzisz, Bill. Nie mów mi, że też zacząłeś pić.
– Wiesz, że nie przepadam za piciem. Tom pije za nas dwóch.
– Bill, ja mówię poważnie. Tom przesadza.
Westchnąłem.
– Sam dobrze o tym wie. Nie musisz mu tego mówić. Najlepiej zrobisz, jak stąd pójdziesz i dasz mu na jakiś czas spokój.
Nie kłamałem, kiedy mówiłem, że Tom jest mój. Znałem go jak własną kieszeń. Wiedziałem o nim wszystko. Absolutnie wszystko o każdym jednym wydarzeniu z jego życia, o jego reakcjach, obawach, marzeniach… Tego, czego mi nie powiedział, domyśliłem się sam. Wiele rzeczy wyczułem dzięki naszej więzi. Właściwie to nieważne, skąd wiedziałem. Kłótnie Toma z Rią tylko upewniały mnie w tym, że nie mam się o co martwić. Zawsze będę dla Toma kimś szczególnym, może nawet najważniejszym w jego życiu. Ria znała go wcześniej, zanim się zeszli, a i tak była całe lata świetlne w tyle. Tak wielu rzeczy o Tomie musiała się jeszcze nauczyć, że to było aż śmieszne.
– Nie odpuszczę, dopóki nie przemówię mu do tego pustego łba! – podniosła głos, wstając.
– Życzę powodzenia.
– Kompletnie cię nie rozumiem, Bill. Jesteś jego bliźniakiem, twierdzisz, że Tom jest dla ciebie najważniejszy na świecie, a tylko patrzysz jak się zapija na tych wszystkich imprezach i w ogóle nie reagujesz. Co z ciebie za brat?!
Z tymi słowami, odeszła. Słyszałem jak wychodzi z posesji i zamyka za sobą bramę. Ria nie była głupia, o nie, ale czy naprawdę myślała, że wjedzie mi na ambicję i poruszę temat picia z Tomem? Chyba nie lała ostatnio.
Tom dobrze wiedział, co robi. Obserwowałem go uważnie i świetnie to widziałem. Pił na każdej imprezie, ale jeśli na jednej się zatruł i czuł się źle, na następną szedł dopiero za tydzień. Jeśli czuł się dobrze, czasami imprezował kilka dni pod rząd. No i ważne też było, że pił tylko na imprezach. Ria oczywiście nawet nie zwróciła na to uwagi. Tak samo jak nie zorientowała się, że celowo wymyślam jakieś miejsca, w które powinniśmy pojechać, żeby Toma zmęczyć i żeby nie miał ochoty iść się zabawić.
Dopuszczałem też do siebie możliwość, że to nie o picie Rii tak naprawdę chodziło. Tom był jednym z tych facetów, którym po pijanemu wzmaga się apetyt seksualny. Może po prostu się bała, że Tom przeleci kogoś na takiej imprezie, a następnego dnia nie będzie tego zbytnio świadomy? Może myślała, że to już się stało i właśnie dlatego Tom tyle pije? Bo ma wyrzuty sumienia? Stąd te jej gadki „możesz mi wszystko powiedzieć, obiecuję, że nie będę zła”? Kto wie?
Nigdy nie próbowałem zrozumieć kobiet, bo to fizycznie niemożliwe, żeby je wyczuć. Rozumiałem za to Toma i wiedziałem, że sytuacja nie jest poważna. Gdyby była, interweniowałbym.
To tylko po raz kolejny dowodziło, jak mało Ria o nas w ogóle wiedziała…


Przetarłem twarz dłońmi, próbując skupić wzrok na ekranie. Mimo że wspomnienie już się urwało, nadal towarzyszyło mi niezwykle silne uczucie zaborczości w stosunku do Toma. W tym wspomnieniu cieszyło mnie, że Tom i Ria się kłócą, że być może znowu będę miał brata tylko dla siebie.
To był dziwne, bo już dawno nauczyłem się nad tym panować. Tom miał prawo mieć swoich znajomych i spotykać się z kim chce, nigdy nie próbowałem go ograniczać, nieważne jak mocno mnie skręcało, kiedy gdzieś sam wychodził. Z czasem to uczucie zelżało, zwłaszcza że miałem kilku znajomych, z którymi Tom nie miał zbytnio styczności i też często wychodziłem gdzieś z nimi bez niego.
Teraz jakoś wszystko się urwało.
Nie zmieniało to faktu, że czułem się trochę przytłoczony tymi emocjami. Już od dawna te uczucia nie były takie silne i nie rozumiałem, dlaczego tak nagle wszystko wróciło do mnie ze zdwojoną siłą.
Nagle poczułem chęć odsunięcia się trochę od Toma. Może powinienem zadzwonić do paru osób i wyjść gdzieś z nimi bez brata, tak jak kiedyś? Nie powinienem być zazdrosny o Rię ani innych ludzi z jego otoczenia i czułem, że powinienem się trochę od niego zdystansować.
Tak też zrobiłem.
Już następnego dnia umówiłem się na zakupy z Alexem, moim dobrym znajomym. Jeśli Tom był zaskoczony, że gdzieś wychodzę bez niego, nie dał tego po sobie poznać.
– Idziesz sam? – spytał tylko.
Uśmiechnąłem się w duchu. Gdybym powiedział, że tak, to pewnie chciałby pójść ze mną. Zawsze tak było. Czasami miałem wrażenie, że Tom nie potrafi beze mnie wytrzymać.
– Nie, umówiłem się z Alexem.
– Okej. Baw się dobrze – powiedział tylko krótko, wyciągając z kieszeni telefon i odchodząc.
Ocho. Nie podobało mu się to albo ogólnie nie miał humoru.
Pewnie się dowiem jak wrócę, pomyślałem, biorąc kluczyki od auta, torbę i wychodząc.
Na szczęście tym razem pogoda dopisała. Było ciepło, słonecznie i aż chciało się żyć. Umówiłem się z Alexem w naszym ulubionym centrum handlowym. No, dobra, w moim ulubionym centrum handlowym.
Alex czekał już na mnie przy wejściu. Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Naprawdę lubiłem gościa, a i on zdawał się to uczucie odwzajemniać.
Niemal zgniótł mnie w swoim niedźwiedzim uścisku. Był ode mnie trochę wyższy i naprawdę postawny, więc gdyby chciał, to pewnie złamałby mi kręgosłup bez najmniejszego problemu.
– O, rany, jak ja cię dawno nie widziałem! – zaśmiał się, odsuwając się ode mnie na odległość ramienia. – Nic się nie zmieniłeś. Bałem się, że możesz mieć po wypadku jakieś blizny, ale nie ma nawet śladu.
Zaśmiałem się.
– Miałem szczęście. – Ruszyliśmy powoli do środka. – Złamana noga i ręka i Bóg wie co jeszcze nie tak, ale obeszło się bez blizn.
– Cieszę się, że nic ci się nie stało. Słyszałem, że to był poważny wypadek.
– Taak, przeżyłem ja  i jeszcze jedna dziewczyna, reszta zginęła. Ale hej, nie przyszliśmy tutaj, żeby gadać o cholernym wypadku samochodowym. Powiedz mi lepiej, co teraz jest w modzie, muszę uzupełnić swoją garderobę.
Alex wywrócił oczami, ale oczywiście zaczął mówić o tym, co się zmieniło w ostatnim czasie.
Po kilku godzinach, kiedy byłem już szczęśliwym nabywcą odjazdowej kurtki, dwóch par butów i kilku koszulek, postanowiliśmy zrobić sobie przerwę i coś zjeść. Wybraliśmy jedną z wypróbowanych już przez nas restauracji i zamówiliśmy sobie po obiedzie. Alex wepchnął swoje zakupy pod nasz stolik i westchnął.
– Brakowało mi tego. Bez ciebie zakupy nie mają żadnego uroku.
Zaśmiałem się.
– Przyznaj się po prostu, że masz fioła na punkcie łażenia po sklepach i tylko ja jestem w stanie dotrzymać ci kroku.
– To też. – Alex wzruszył ramionami. – Nic nie mogę na to poradzić, że wciąż się zastanawiam, gdzie się podziewałeś przez całe moje życie.
Wywróciłem oczami.
– W Niemczech, Alex, w Niemczech. A teraz jedz zanim ci wystygnie.
– Dobrze, mamusiu.
Kopnąłem go pod stołem.
– Grabisz sobie!
– Ciągle to powtarzasz. Lepiej mi powiedz, co tam słychać u Toma. Jego też dawno nie widziałem. Jak wpadłem ostatnio na Rię i ją o niego zapytałem, omal mnie nie zabiła wzrokiem.
Spojrzałem na niego niepewnie.
– Za dużo to się ode mnie nie dowiesz.
– Nie chcesz mi powiedzieć?
– Nie, nie o to chodzi. Utraciłem w wypadku część wspomnień. Tom mi się przyznał, że zerwali, bo tego też nie pamiętałem, ale nic więcej nie wiem. Nie chciał mi powiedzieć.
– Oh. Jak dużo nie pamiętasz?
– Ustaliliśmy z Tomem, że około pół roku aż do samego wypadku. Powoli sobie przypominam różne rzeczy, ale – pokręciłem głową – jestem tym tylko jeszcze bardziej skołowany.
– Możliwe, że teraz wspomnienia wracają po kawałku, a potem po prostu wszystko ci się nagle poukłada w głowie.
– Na pewno spotkaliśmy się kilka razy przed naszym wyjazdem do Niemiec. Może zauważyłeś coś dziwnego albo coś, co mogłoby mi pomóc sobie przypomnieć?
Alex zastanawiał się chwilę.
– Hmm, nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale byłeś trochę dziwny nawet jak na ciebie.
– To znaczy?
– Bujałeś w obłokach bardziej niż zwykle. Coś się martwiło, ale kiedy cię o to spytałem, nie chciałeś mi powiedzieć.
– Myślisz, że to mogło mieć coś wspólnego z rozstaniem Toma i Rii?
– Może. – Alex wzruszył ramionami. – Jak już mówiłem, nic nie chciałeś mi powiedzieć. Na pewno chodziło o Toma albo i ciebie, tylko wtedy jesteś taki tajemniczy.
Westchnąłem ciężko, nabierając trochę jedzenia na widelec i wsuwając sobie do ust. To wszystko było takie dziwne. Alex nawet nie wiedział, jak bardzo mi pomógł. Tom twierdził, że przez te miesiące nic się nie działo, a jednak ja też zachowywałem się dziwnie. Gdyby chodziło o rozstanie Toma i Rii, powiedziałbym Alexowi. I tak dowiedziałby się prędzej czy później od kogoś innego, w końcu mieliśmy wspólnych znajomych. Musiało więc chodzić o coś innego. I to o coś dużego, skoro nie chciałem o tym rozmawiać. Jedyne czego musiałem się jeszcze dowiedzieć, to co to było?
Jedyne… Jasne. Żeby to było takie cholernie proste.
Gdy wróciłem do domu, obiecując przed tym Alexowi, że wkrótce znowu gdzieś razem wyskoczymy, Tom siedział w studio. Wyszedł stamtąd dopiero po jakichś dwóch godzinach i już po jego minie widziałem, że Tom nie ma najlepszego humoru.
– Coś się stało? – spytałem spokojnie. To był jeden z tych humorków, kiedy Toma powinno się od razu skonfrontować, no i nie zamierzam chodzić pry nim na paluszkach, żeby go czasem nie rozgniewać.
Spojrzał na mnie wyraźnie niezadowolony i jakiś taki niemrawy.
– Przypomniałeś coś sobie? – zapytał.
– Przypomniałem? – zdziwiłem się. – Dlaczego tak myślisz?
– Nie wiem, tak nagle sobie wyszedłeś na miasto beze mnie.
– Co ma do tego przypominanie sobie? – spytałem zdezorientowany. – Przecież powiedziałeś, że nie utraciłem żadnych ważnych wspomnień, więc mi wyjaśnij, co takiego mogłem sobie przypomnieć, co tak ci popsuło humor.
– Nie chodzi o to, co mógłbyś sobie przypomnieć – rzucił. – Tylko byłbym wdzięczny, gdybyś wreszcie sobie wszystko przypomniał.
– Ja też, ale to tak nie działa. I przestań na mnie warczeć, to nie moja wina!
– Wiem! – krzyknął. – Przecież wiem, że to nie twoja cholerna wina, że nie pamiętasz!
– To czemu się na mnie wydzierasz?!
Tom coś warknął, strącając ręką kilka rzeczy z mebli i jeszcze kopiąc plastikową miskę, która spadła niedaleko jego stóp.
– Dlaczego nie mogłeś po prostu ze mną wracać do rodziców gdy cię o to prosiłem?! Nie, ty jak zwykle musiałeś się uprzeć, żeby skończyć te cholerne projekty!
– Tom, nie mam pojęcia, o czym ty mówisz – upomniałem go. Z tego, co już się orientowałem, wracałem do domu sam, bo pracowałem nad kilkoma projektami strojów na pokaz mody. Tom się tym zbytnio nie zajmował, więc kazałem mu wrócić do rodziców wcześniej, a sam miałem dołączyć do niego jak już skończę. Tom próbował mnie przekonać, żebyśmy jechali razem, ale ja chciałem mieć to z głowy i zostałem. – Jak niby mam się bronić, co?! Nie pamiętam tego, wiem tylko tyle, co mi powiedziałeś.
– Gdybyś po prostu posłuchał… – powiedział nagle cicho. Pokręcił głową i wyszedł z kuchni, nie dodając nic więcej.
Próbowałem zrozumieć, o co chodzi. Dlaczego on tak dziwnie się zachowuje. To już nie były te subtelne różnice, które dostrzegałem w nim na samym początku. To było coś więcej, czego nie rozumiałem. Dyby tylko te cholerne wspomnienia do mnie wróciły…
Pokłóceni czy nie, nie zamierzałem odpuścić. Byłem zdeterminowany. Późnym wieczorem zaraz po kąpieli nawet nie zahaczyłem o swój pokój, od razu kierując swoje kroki do pokoju Toma. Wszedłem bez pukania – tak, wejście na Toma walącego sobie najwyraźniej nic mnie nie nauczyło – i bez słowa podszedłem do łóżka. Tom już najwyraźniej położył się spać, bo leżał pod miękkim kocem przy zgaszonym świetle.
Mimo ciemności, widziałem jak podnosi dla mnie koc do góry, żebym mógł się pod niego wdrapać. Zrobiłem to z niejaką ulgą, że nie chce mnie wykopać. W tych sprawach to nigdy z nim nie było wiadomo.
Ułożyłem się wygodnie obok niego, szukając chociaż minimalnego kontaktu z jego ciałem. Tym razem przycisnąłem swoją dłoń do jego klaty i zamknąłem oczy.
Cokolwiek wydarzyło się między nami przed wypadkiem, nie zamierzałem pozwolić, aby doprowadziło to do osłabienia naszej więzi. Tom był dla mnie najważniejszy na świecie tak jak ja dla niego i nigdy nie pozwolę, żeby to się kiedykolwiek zmieniło.

 ***
Tekst niesprawdzony, więc może być sporo błędów. 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Dyby tylko te cholerne wspomnienia do mnie wróciły… - tylko to znalazłam, tekst super

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopuszczałem też do siebie możliwość, że to nie o picie Rii tak naprawdę chodziło.- błąd składniowy.
    Bylo jeszcze kilka błędów rażących ale ten mi najbardziej przeszkadzał. Poza tym odcinek jest super :) Oby tak dalej, i czy mi sie wydaje czy Bill i Tob byli ze sobą przed wypadkiem??
    Piszesz świetnie i liczę, że akcja się jeszcze bardziej rozkręci :*
    Pozdrawiam i weny życzę :*
    Kiruś ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadal obstawiam, że było już coś między nimi, chociaż... nie bardzo rozumiem czemu Tom po porostu mu o tym nie powie, tylko czeka. Może Bill wcale taki przekonany do tego wszystkiego nie był. Może było między nimi spięcie, dlatego Bill pod pretekstem skończenia projektów dłużej został, bo nie chciał jechać z Tomem i wałkować tematu, a potem stało się, co się stało. Mam mętlik w głowie, a no i mam zastrzeżenia co do czasu publikacji. Ja wiem i rozumiem, że masz jeszcze własne życie i inne opowiadania, ale nie dałoby się odcinków dodawać częściej, niż raz w miesiącu? Plisssssssssssssss :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)