wtorek, 11 listopada 2014

18.Światło w ciemności

 Bastian nie wiedział, ile czasu siedział odrętwiały i wpatrywał się w tabletki. Chciał je zażyć tak bardzo, że to aż bolało, ale zwyczajnie się… bał. Bał się tego, że od takiej decyzji nie ma już odwrotu. Nie wiedział, co stanie się z nim po śmierci. Czy jest jakiś Bóg, który się nad nim ulituje? A może zrzuci go w czeluści piekieł jak każdego innego pedała? A może jest zupełnie inaczej. Może żadnego cholernego Boga nie ma; są tylko niedoskonali ludzie, którzy muszą wierzyć, że czuwa nad nimi jakiś potężny byt, żeby poczuć się lepiej.
Już nawet nie wycierał łez. Płacz go zmęczył, oczy szczypały i chwilowo ciężko mu się oddychało. Wciąż cicho szlochając, zaczął powoli ściągać z siebie ochraniacze i strój. Jeśli ma umrzeć, powinien też zmyć z siebie krew. O ile starczy mu odwagi, żeby wreszcie to zrobić. Chociaż wątpił. Był takim cholernym tchórzem. Przed innymi było łatwo zgrywać chojraka. Łatwo było udawać, że jest się twardzielem, którego nie da się zranić, ale to, co kryło się w jego wnętrzu było tak inne od otoczki jaką sobie stworzył. Był pewny, że wielu niepozornych ludzi było o wiele odważniejszych od niego i oni nie wahaliby się przed tym, czego on nie miał jaj zrobić.

Jak przez mgłę usłyszał szczęk zamka, a potem ciche kroki.
– Bastian?
Ojciec, pomyślał przerażony. Rozejrzał się gorączkowo, próbując jakoś ukryć to, że…  Że co właściwie? Że płakał? Że jest roztrzęsiony? Jego ojciec był psychiatrą, od razu będzie wiedział, że coś z nim nie tak. Co, jeśli się domyśli, że Bastian kogoś… zgwałcił? Co, jeśli…?
Zanim dokończył myśl, jego ojciec pojawił się w drzwiach. Uśmiech na jego ustach zamarł, kiedy zobaczył czerwoną i napuchniętą od płaczu twarz syna, a oczy rozszerzyły się gwałtownie.
– Bastian? Mój Boże, co się stało?
– Bastian? – powtórzył za nim Nataniel, patrząc na niego z zatroskaną minką. – Bastian, czemu płaczesz?
– Idź do kuchni, zaraz do ciebie przyjdę – powiedział ojciec do młodszego syna, po czym zamknął za sobą drzwi w pokoju chłopców.
– Bastian? Co się stało?
Rudy nie potrafił spojrzeć mu w oczy. Co powie jego ojciec, kiedy się dowie, że ma syna pedała? Na pewno nie będzie zadowolony. Boże, najchętniej by mu nie mówił, ale nigdy nie potrafił mu kłamać i… I…
– Bastian? – powtórzył mężczyzna, kucając obok niego. Zbladł na widok tego, co jego syn trzymał w dłoniach, ale nie odważył się tego skomentować.
Chłopak widząc spojrzenie swojego ojca, wbił wzrok w pudełeczko tabletek.
– Powinienem umrzeć – powiedział cicho. – Powinienem zdechnąć. Dlaczego jestem takim cholernym tchórzem?
– Cii… Co się stało?
– Z–zrobiłem coś strasznego. Powinienem umrzeć.
– Uspokój się i powiedz, co się stało. Jeśli mi nie powiesz, nie będę mógł ci pomóc.
Powiedzieć? Chciałby, ale jak to zrobić? Sama myśl, że ojciec krzywi się na jego widok z obrzydzenia spowodowała, że rozpłakał się jeszcze bardziej.
– Nie chcę, żebyś mnie nienawidził.
– Nie będę, ale muszę wiedzieć, co się stało.
Zapadła cisza. Bastian zbierał się w sobie dłuższą chwilę. Na początku spomiędzy jego rozchylonym ust nie wydobył się ani jeden dźwięk aż wreszcie wydukał cicho.
– Z–zgwałciłem k–kogoś.
To, że kogoś zgwałcił, nie było w jego mniemaniu tak straszne jak to, kto padł ofiarą tego aktu. Fakt, że to był chłopak, a nie kobieta, był dla niego najgorszą rzeczą, którą prawdopodobnie będzie musiał wyznać.
Jego ojciec był naprawdę dobry w tym co robił. Jego wyraz twarzy nie zmienił się nawet o jotę, a przecież musiało go to ruszyć.
– Kto to był? – Bastian zawahał się. – Musisz mi powiedzieć prawdę. Co to za dziewczyna?
Rudy pokręcił głową.
– W tym właśnie problem, tato… T–to – urwał, bojąc się to powiedzieć. Po minie ojca widział, że i tak to z niego wyciągnie, bez względu na wszystko. Wziął głęboki oddech i zapłakał głośno. – To nie była dziewczyna. To był chłopak.
Bastian czekał. Na obrzydzenie, niechęć. Żal, że ma syna pedała, nic jednak takiego nie widział. Pewnie ojciec nie chciał mu pokazać, co o nim myśli.
– Chciałem to zażyć… Żeby mieć już spokój. Ja już nie potrafię z tym dłużej walczyć! Ale jestem cholernym tchórzem, który nawet tego nie potrafi zrobić!
– Jesteś gejem? – spytał mężczyzna łagodnie.
Mógłby powiedzieć, że nie… Wcześniej nie był, ale po tym jak wepchnął się z kutasem nie tam, gdzie trzeba, już nie mógł myśleć o sobie jako tym normalnym. Bo pedalstwo normalne nie było.
– Jestem pieprzonym pedałem! Nie musisz tego tak ładnie nazywać! Powinienem był zdechnąć! Tacy jak ja powinni iść do piachu jeszcze przed mordercami i gwałc… – urwał znowu. Przecież on też był gwałcicielem. Pedałem i gwałcicielem.
– Bastian, przestań tak mówić! – rzekł surowo mężczyzna.
– Ale to prawda! – krzyknął chłopak. – To cholerna prawda! Przyznaj, że to jest obrzydliwe! Nie musisz mi wmawiać, że tak nie jest! Bo jest! Pedalstwo powinno się tępić.
– Nieprawda! Nie wiem, dlaczego wygadujesz takie rzeczy, ale ja nie chcę tego słuchać. Jeśli jesteś GEJEM to w porządku.
– TO NIE JEST W PORZĄDKU!
– Teraz jednak porozmawiajmy o czymś innym – kontynuował mężczyzna niezrażony. – Dlaczego to zrobiłeś? Czy ten chłopiec cię prowokował?
– Co za różnica? Gdybym był normalny, dostałby w zęby i tyle.
– Nie mogłeś już wytrzymać? Napięcie seksualne może być naprawdę ciężkie do poskromienia w twoim wieku, dobrze o tym wiem. Niektórzy mężczyźni mają naprawdę spore potrzeby, niektórzy nie. Możesz należeć do tych o większym… apetycie. Nie mogłeś się już powstrzymać? Jak do tego doszło?
Jak doszło? Miał ochotę wybuchnąć histerycznym śmiechem. Zaczynał jeszcze bardziej żałować, że nie odważył się zażyć tych głupich tabletek. Przynajmniej nie musiałby przeżywać tych wszystkich upokorzeń! Jak miał się przyznać ojcu, że na przekór Adamowi i jego głupim gadkom znalazł sobie dziewczynę. Chętną dziewczynę, która nie miała oporów przed zadowoleniem go, ale gdy tylko przyszło co do czego, nie chciał mu stanąć. Jessica miała doświadczenie, dwoiła się i troiła, ale nie była w stanie podniecić go na tyle, żeby był gotów doprowadzić sprawę do końca. Żeby ją w ogóle zacząć! Czuł się tak upokorzony tym, że kompletnie nie mógł się podniecić, mając w łóżku piękną dziewczynę, że tylko inna osoba, która też tego doświadczyła, może go zrozumieć. Na samą myśl o chętnej lasce powinien mu stać na baczność. Ale nie chciał. Dopiero kiedy szedł szkolnym korytarzem i natknął się na Adama przebierającego bluzę… Kiedy przypomniał sobie jego nagie ciało i to wcale nie jakieś idealne, jego koledzy mieli przecież ładniejsze i wyrzeźbione, to właśnie wtedy stało się to, co powinno się stać, kiedy próbował kochać się z Jessicą. Momentalnie zrobił się twardy i na samą myśl o tym, że mógłby wziąć Adama na tym korytarzu tak, jak zawsze podświadomie pragnął mieć innego faceta, sprawiła, że oszalał. Dosłownie. Chciał to zrobić, a drag mu w tym pomógł. Bastian nie słuchał tego, co Adam do niego klepał, po prostu rzucił go na podłogę i zrobił to, co pragnął zrobić. I kolejna rzecz, która go przerażała – cholernie mu się to podobało, przynajmniej zanim zobaczył krew i nie wróciła mu świadomość.
– Naćpałem się przed meczem – rzucił w przestrzeń. – Z Matthew. Zobaczyłem go na korytarzu i…
– Matthew?
– N–nie. Adama Wolfa. Przebierał bluzę. P–podnieciłem się. Rzuciłem go na podłogę i… I…
Nie był w stanie powiedzieć tego drugi raz.
– Myślisz, że zgłosi to na policję?
– Nie wiem. Mam to gdzieś.
– Co to za chłopiec?
– Taki jeden kujon. Pomagał mi. Przychodził tutaj czasami, przygotowywał mi notatki…
– Tak po prostu? – zdziwił się mężczyzna.
– Obiecałem mu, że nie pozwolę go gnębić. W zamian za spokój miał mi pomagać.
Bastian czekał na jakiś werdykt. Jego ojciec poznał prawdę, może teraz każe mu się spakować i wyrzuci go? W końcu po co mu  syn pedał i to w dodatku gwałciciel? Jeszcze przez niego straci klientów, gdy wieść się rozniesie.
Zakrył twarz dłońmi.
– Jesteś w stanie ocenić jaką mogłeś zrobić mu krzywdę? Krwawił?
Bastian skinął niepewnie głową.
– Mocno?
Kolejne skinienie.
– Nie zabezpieczyłeś się, prawda?
– To prawiczek – mruknął. – Ja zresztą też. Byliśmy, znaczy się. – Uśmiechnął się ponuro.
Jego ojciec westchnął ciężko. Wyciągnął mu z dłoni pudełeczko tabletek i wstał.
– Cokolwiek złego przydarzy ci się w życiu, śmierć nie jest rozwiązaniem. Śmierć to koniec wszystkiego dla ciebie, Bastian, ale dla twoich bliskich to dopiero początek męki. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co bym zrobił, gdybym cię tu znalazł martwego. Ty, Nataniel i Sara jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu. Nie skazuj mnie na lata cierpienia tylko dlatego, że pojawiła się przed tobą przeszkadza, której nie umiesz pokonać.
– Ale…
– Jutro pomyślimy, co zrobimy z całą tą sprawą. Teraz idź się wykąpać i połóż się spać. Weźmiesz dwie tabletki na sen, żeby ci się dobrze spało. A jutro spojrzysz na to wszystko z zupełnie innej perspektywy. Z czasem wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Bastian nie wierzył w ani jedno słowo ojca, ale nie chciał protestować. W łazience nie spojrzał na swoje krocze, dopóki go dokładnie nie umył. Nie chciał znowu widzieć tych wszystkich krwawych śladów.
Po kąpieli poczuł się trochę lepiej. Wciąż myślał o tym, co się stało. Nie potrafił nawet na chwilę wyrzucić tego z głowy. Na szczęście po dwóch tabletkach szybko przyszło odrętwienie, a śpiąc z Natanielem zawsze czuł się jakoś pewniej, więc bez problemu zasnął, nie zaprzątając sobie głowy już żadnymi myślami.


– Jesteś głupi czy nienormalny? A może obydwa naraz?! Mówiłam ci wyraźnie, że nie mogę jeść orzechów, bo mam na nie uczulenie! Specjalnie kupiłeś ciasto, które je w sobie ma.
Gdyby Tomek miał sierść jak pies, to na karku starałby mu właśnie na baczność. Lilith się uparła, żeby zepsuć mu ten cholerny dzień i rugała go, gdy tylko nadarzyła się okazja, czyli bez przerwy. A to za zimną kawę jej zrobił, nie dosolił makaronu, źle nakrył do stołu, a w ogóle to był głupi i gdyby mogła to zapewne uderzyłaby go w twarz. Właściwie się dziwił, że jeszcze tego nie zrobiła.
Tomek nawet zbytnio nie odpowiadał na te zarzuty, czasami zerkając na Kacpra, ale nie był to wzrok wołający o pomoc. Był to szybciej wzrok pełen żalu i wyrzutu, że Kacper w ogóle nie reaguje, jakby miał to gdzieś. I pewnie miał. Tomek łapał się na tym, że już pogodził się z postawą Kacpra i przestaje z jego strony oczekiwać jakichś ludzkich odruchów czy jakiegokolwiek zaangażowania w jego sprawy. Kacper nie uważał go za syna. Trzeba było to sobie wreszcie powiedzieć jasno i pogodzić się z tym raz na zawsze.
– Nie wiedziałem, że masz uczulenie – powiedział spokojnie. Odsunął od siebie prawie nietkniętą porcję ciasta. Lilith kompletnie odebrała mu na nie ochotę.
– Jasne, tak się tłumacz. Zrobiłeś to specjalnie! I naucz się wreszcie normalnie mówić! Masz pojęcie ile robisz błędów językowych i stylistycznych? Porażka jakaś! Gdzie ty się uczyłeś angielskiego?
Głupia idiotka, pomyślał jedynie, wstając od stołu i bez słowa idąc do swojego pokoju. Miał tej baby serdecznie dość.
Odczekał w swoim pokoju, aż Kacper i Lilith pójdą spać albo się bzykać – mało go to obchodziło – i zadzwonił do mamy na Skype. Była bardzo zadowolona, że randka z Zackiem mu wypaliła i zapewne trzymała kciuki, żeby jak najszybciej stali się oficjalnie parą. Pytała go czy się całował i robił coś jeszcze, ale Tomek nie odpowiedział, za bardzo był zawstydzony. Cieszył się, że chociaż mamę ma zawsze po swojej stronie, bez względu na wszystko i że zawsze może na nią liczyć. Chociaż została w Polsce, na innym kontynencie, wspierała go bardziej niż jego prawdziwy ojciec będąc ma miejscu. Tomek mógł udawać, że go to nie boli, ale w głębi serca czuł z tego powodu ból i kompleks niższości przed innymi, którzy są akceptowani przed obojga rodziców.
– Bardzo mi ciebie tutaj brakuje – powiedziała mu mama ze łzami w oczach i smutnym uśmiechem na ustach. – Cieszę się, że jesteś tam szczęśliwy i czujesz się lepiej, ale tak pusto tutaj bez ciebie. Smutno mi, kiedy wracam do domu i nikt w nim na mnie nie czeka.
Tomek po raz kolejny pomyślał o tym, że gdyby nie on, życie jego mamy potoczyłoby się zupełnie inaczej. Jej droga i Kacpra pewnie prędzej czy później by się rozeszły, a ona znalazłaby sobie faceta, zakochała się i wyszła za mąż. Gdyby  nie on, mogłaby tak wiele w życiu osiągnąć, a jednak nie chciała, zdecydowana urodzić w tak młodym wieku i poświęcić się dziecku. Kiedy był młodszy, kochał ją, ale nie rozumiał tego. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Dopiero z czasem zaczął sobie uświadamiać, ile mama musiała poświęcić, żeby miał to, co miał. A on i tak ją zawiódł, nie potrafiąc się postawić tym, którzy go gnębili. Pozwolił im się dręczyć, narażając tym samym nie tylko siebie, ale i ją.
Zachował się jak gówniarz.
– Ja również bardzo za tobą tęsknię. Szkoda, że nie możesz być tutaj ze mną – powiedział cicho. – Kiedy przychodzę do domu, chciałbym tutaj ciebie zobaczyć. Opowiedzieć ci o moim dniu…
– Nie rozmawiasz z Kacprem za często, prawda?
Tomek westchnął.
– Kacper wraca do domu dopiero około godziny dwudziestej, mamo. Ciągle pracuje i jest przemęczony. Głupio byłoby oczekiwać, że będzie słuchał jak minął mi dzień w szkole. Staram się nie wchodzić mu w drogę.
– Nie tego się spodziewałeś, prawda? – zapytała z zatroskaną miną.
Tomek zacisnął usta.
– To już nieważne. Będę miał nauczkę, żeby następnym razem od nikogo niczego nie oczekiwać.
– Wiesz… – Zawahała się. – Miałam ci o tym nie mówić, ale… Po tym jak opuściłeś szkołę, jakiś tydzień po tym jak wyleciałeś do Stanów, przyszedł do nas Paweł.
– Paweł? – zdumiał się Tomek. – Po co?
– Był bardzo zdenerwowany. Chciał wiedzieć czy wszystko z tobą w porządku.
Polak prychnął.
– Się obudził po trzech tygodniach.
– Chciał się z tobą zobaczyć i pytał czy wszystko z tobą w porządku. Zobaczył w dzienniku, że wykreślono twoje imię z listy uczniów. Nauczyciele na moją prośbę nie powiedzieli nikomu, że zmieniłeś szkołę. Dopiero kiedy uczniowie zaczęli o ciebie pytać, powiedziano im, że przeniosłeś się do innej szkoły.
– Nie mówiłaś nikomu, że poleciałem do Stanów?
– Nie. Dopiero kiedy przyszedł… Chyba się o ciebie bał.
– Daj spokój, mamo! Nawet nie odwiedził mnie w szpitalu! Ciężko mu było znaleźć dla mnie czas, co? A po tym jak się wygadał też specjalnie się nie krył z tym, że mnie unika.
– Wydaje mi się – powiedziała kobieta – że było mu wstyd. – Blondyn prychnął. – Za to, że przez niego informacja o twojej orientacji rozniosła się po szkole. I że wpakował cię w kłopoty, z których potem nie potrafił wyciągnąć. A kiedy stało się najgorsze, poczuł się jeszcze gorzej.
– Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Zawsze był zazdrosny o jakieś głupoty, chociaż miał więcej niż ja kiedykolwiek miałem. Nas nigdy nie było stać na buty za czterysta złotych. Dostałem tylko takie jedne na urodziny, on miał ich chyba setki. Miał wszystko, czego zapragnął.
– Ale to ty – wtrąciła jego matka – miałeś uwagę innych ludzi. A on nie. Masz rację, był zazdrosny, bo byłeś najprzystojniejszym chłopakiem w…
– Mamo! Przecież wiesz, że to nieprawda!
– Właśnie, że prawda! Nie było nikogo tak przystojnego jak ty. Dziewczynki od przedszkola oblegały cię z każdej możliwej strony.
– Może czuły we mnie geja! – mruknął z przekąsem.
– Nieprawda. Wszystkie dziewczyny w okolicy się w tobie podkochiwały. Ty nie zwracałeś na to uwagi już jako dziecko, byłeś nieśmiały i wolałeś się bawić sam niż z innymi dziećmi. Poza tym dla chłopców to wiek, kiedy dziewczyny traktujecie jak zło konieczne i interesują was tylko samochody. Dziewczynki szybko przechodzą z okresu zabaw lalkami do interesowania się chłopcami i ich głównym celem zawsze byłeś tylko ty. Każda chciała z tobą być, tym bardziej że nie byłeś łamiącym serca dupkiem, ale sympatycznym i uczynnym kolegą. Ten akurat sukces przypisuję sobie – powiedziała stanowczo, nie pozwalając mu zaprotestować. – Nie tylko Paweł był o ciebie zazdrosny. Wszyscy chłopcy byli. Chciałam, żebyś był skromną osobą i wyrósł na porządnego mężczyznę, ale na Boga, Tomek! Widziałeś się w lustrze? Twoja uroda zapiera dech w piersiach. Kacper wyglądał identycznie w twoim wieku. Zakochałam się w nim bez pamięci już od chwili, kiedy go zobaczyłem. Miałam to szczęście, że byłam na tyle atrakcyjna, że się mną zainteresował, a mój charakter przyciągnął go na dłużej.
– Ja…
– Jeszcze nie skończyłam! – przerwała mu. – Skoro interesują cię chłopcy, musisz przecież widzieć jak przystojny jest Kacper.
– No jest, mimo że już ma swój wiek, ale…
– Żadne „ale”. Zrozum wreszcie, że jesteś niesamowicie atrakcyjnym mężczyzną. Chłopcy czuli w tobie rywala, nawet jeśli nie interesowałeś się dziewczynami. Pewnie po cichu się z tego cieszyli. Paweł nie potrafił ich sobą zainteresować, a ty nie musiałeś nic robić i wszystkie były twoje. Jestem pewna, że kiedy dowiedział się, że wylądowałeś w szpitalu po napaści, wstydził się tego, że tak brzydko się wygadał. Może nawet zrobił to specjalnie, żeby zrazić do ciebie dziewczyny. Nie wiem. Ale widziałam, jaki był zagubiony, kiedy tutaj przyszedł.
Tomek westchnął ciężko. I tak nie wierzył matce. Jasne, dziewczyny miały jakiegoś bzika na jego punkcie. Co odważniejsze wręcz napraszały mu się, ale to pewnie był jakiś głupi żart albo nieporozumienie. Nie miał kaloryfera na brzuchu jak co niektórzy ani wyrzeźbionego ciała. Czemu miałyby się nim interesować?
– No więc? Co mu powiedziałaś?
– Prawdę. Że było z tobą kiepsko i kiedy tylko lekarze cię wypuścili ze szpitala, poleciałeś do Stanów do mojego znajomego, żeby tam dojść do siebie. Paweł mówił, że pisał do ciebie wielokrotnie, ale nie dostał odpowiedzi i martwił się.
Pisał? Pewnie na pocztę. Tomek zmienił numer po przyjeździe do Stanów, bo posiadanie polskiego było pozbawione sensu.
– Nie chcę z nim pisać ani gadać. Gdyby trzymał język za zębami, nigdy nie musiałbym przeżyć tego, co mi zgotowali w szkole. A teraz możemy pogadać o czymś innym?
Jego matka skinęła głową. Była mądrą kobietą i wiedziała, kiedy należy odpuścić, a kiedy zaatakować z pełną mocą. Po zakończeniu rozmowy z nią Tomka korciło, żeby zajrzeć na pocztę, gdzie pewnie były wiadomości od Pawła, ale dał sobie z tym spokój. Było już późno, a on powinien się wyspać. Miał w końcu iść do Zacka, więc chciał być wypoczęty i w dobrym humorze. Nie chciał się denerwować tym, co napisał mu Paweł. Kiedyś przeczyta wiadomości, które przysłał mu jego były przyjaciel. Na razie po prostu nie był na to jeszcze gotowy.
Kolejny dzień minął mu zaskakująco szybko w porównaniu do dnia, kiedy miał randkę z Zackiem i zwyczajnie nie mógł się jej doczekać. Kiedy więc stanął na progu domu Zacka, był zarówno podekscytowany jak i zdenerwowany.
Zack wyglądał jak zwykle na zrelaksowanego i zadowolonego z siebie. Przywitał go krótkim pocałunkiem w usta i zaprosił do środka. W salonie przed telewizorem czekało na nich już jedzenie. Umówili się, że będą to fastfoody i popcorn, bo to najlepiej się je przy filmach. Usiedli wygodnie obok siebie i objadając się tym, co Zack zgromadził na stoliku przed sobą, zabrali się za oglądanie.
W międzyczasie rozmawiali ze sobą i kiedy nadarzyła się okazja, Tomek wreszcie spytał.
– Zack? Możesz mi powiedzieć, o co chodzi z tymi całymi bazami?
– Bazami? – zdumiał się chłopak, mrugając. – W jakim sensie?
– No bo – Tomek zarumienił się lekko – Kacper ciągle się ze mnie nabija jak mu mówię, że gdzieś wychodzę z jakimś chłopakiem. Najczęściej z tobą. I ciągle wspomina o jakichś bazach. Pyta się czy już doszedłem do trzeciej. On chyba zapomina, że ja nie wychowałem się tutaj i nie mam pojęcia, co to może znaczyć. U nas się tak nie mówi.
Zack odwrócił lekko głowę, wyraźnie maskując rozbawienie. Chrząknął.
– Naprawdę nie wiesz? – zapytał z krzywym uśmieszkiem na ustach. Przecież to było takie oczywiste! On wiedział, o co chodzi, od najmłodszych lat.
– Nie. Wolałem nie pytać Kacpra, bo on szybko by mnie zgasił.
– Rozumiem. Pozwól jednak, że ci to pokażę. – Zack uśmiechnął się przebiegle. – Jestem pewien, że załapiesz. Baza pierwsza. – Brunet niespodziewanie nachylił się i wpił w jego usta, całując go namiętnie. Tomek był tym zaskoczony, ale od razu oddał pocałunek niemal automatycznie. Serce waliło mu mocno, a policzki i szyję pokrył rumieniec, zwłaszcza kiedy poczuł rękę Zacka wkradającą się po jego udzie w stronę krocza. Zack oderwał się do jego ust. – To – uśmiechnął się przekornie, bez cienia zażenowania łapiąc go przez spodnie za krocze i masując – jest baza druga. Otarliśmy się o nią już wtedy, kiedy u nas spałeś. A trzecia jest bardziej inwazyjna i chociaż cholernie bym chciał, raczej nie pozwolisz mi tego zademonstrować.
Tomek miał ochotę schować się w mysiej dziurze. Myślał, że spali się ze wstydu przed Zackiem. Mógł się zorientować, że Kacper mówił właśnie o tym, nie sądził jednak, że te całe „bazy” określają poziom zażyłości aż do seksu.
– Nabijasz się ze mnie – mruknął, biorąc w ręce poduszkę i zakrywając nią twarz. Była przyjemnie chłodna w porównaniu z jego gorącymi policzkami. Zack wciąż się uśmiechał, kiedy jego usta spoczęły u podstawy jego szyi i zaczęły ją lekko całować i ssać. Ręka Zacka wciąż spoczywała na jego kroczu, pocierając je delikatnie. Nie narzucał mu się. Badał, gdzie są granice i na ile może sobie pozwolić. Mógłby mu powiedzieć, że chciałby z nim to zrobić, ale jeszcze nie teraz. Że chce, żeby to on był jego pierwszym. Nie odważył się jednak tego powiedzieć. Zack wciąż był dla niego… niepewny. Żaden z nich wciąż w ogóle się nie określił, a Tomek zbyt wiele razy został w swoim życiu odrzucony – przez Kacpra, rówieśników, niektórych dorosłych – żeby teraz tak po prostu pozwolić po raz kolejny się tak potraktować. Chciał uprawiać seks i robić te wszystkie nieprzyzwoite rzeczy, które nie raz i nie dwa widywał na filmach pornograficznych, ale nie pozwoli się postawić w sytuacji, w jakiej Kacper postawił Paula. Jeśli Zack chce go bzykać, proszę bardzo, ale najpierw musi zostać jego chłopakiem. Choćby miało to trwać tylko krótką chwilę, chciał wreszcie poczuć się bezpiecznie, a kochanek, który widzi w nim tylko możliwość zaspokojenia się, nie może tak naprawdę mu tego zapewnić. Może było to głupie i staroświeckie, ale Tomek nie widział innego wyjścia. Wóz albo przewóz. Inaczej nie mógł tego rozegrać.
– Wydaje ci się bo rośniesz – powiedział Zack ,wyrywając go z zamyślenia. Pociągnął go w swoją stronę. – Chodź. Usiądź mi na kolanach.
Tomek zrobił to, wciąż z lekkimi wypiekami na twarzy. Objął chłopaka za szyję, nadal nie wierząc, że to wszystko jest prawdą, a nie jedynie jednym z tych przyjemniejszych snów.
– Lubisz to, prawda?
– Mmm…? Co? – zapytał brunet, poprawiając sobie młodszego chłopaka na kolanach.
– Jak ktoś ci siada na kolanach.
– Mhm… Jeśli by się nad tym zastanowić to lubię – odparł, naciskając na jego plecy, żeby przysunął się jeszcze bliżej.
Polak cieszył się, że Zack nie komentuje wypieków na jego twarzy. Nachylił się i pocałował go. Nie wiedział, ile czasu się całowali, ale z każdą chwilą stawało się to coraz bardziej dokuczliwe. Coraz trudniej było hamować własne pożądanie, a erekcja ukryta w spodniach pulsowała boleśnie, za mocno ściśnięta przez obcisłe dżinsy. Tomek zaczynał rozumieć, dlaczego zawsze, kiedy się spotykał z Zackiem Warrowem, ten ubierał troszkę luźniejsze spodnie niż na co dzień. On sam już drugi raz z rzędu popełnił ten sam błąd, ale cóż… Nie miał aż tak luźnych spodni, żeby w trakcie tak silnego podniecenia czuć się swobodnie.
– Lubisz Justina Timberlake’a? – spytał Zack w przerwie między jednym pocałunkiem a drugim. Ręka starszego chłopaka głaskała cały czas jego udo, czasami zapuszczając się w okolice pośladków.
– Jasne – odparł Tomek, marszcząc brwi. Co Justin Timberlake miał wspólnego z tym, że się całowali. – Nie jakoś szaleńczo, ale lubię jego piosenki.
– Chciałbyś iść na jego koncert? Moja mama dostała dwa bilety od swojej pacjentki, ale ani ona, ani ojciec nie mają wtedy wolnego, a Tyler dostał szlaban, więc bilety są moje.
– Chcesz, żebym poszedł z tobą? – zdziwił się Tomek.
– A co? Wolałbyś iść z kimś innym? – spytał Zack z ironicznym uśmieszkiem na ustach.
Tomek spłonił się.
– Nie! Oczywiście, że nie!
– To jak? – Dłoń bruneta zacisnęła się władczo na jego udzie. – Pójdziesz ze mną?
– Skoro tak bardzo ci zależy – odparł Tomek, uśmiechając się lekko – to nie śmiem odmówić.
Zack wywrócił oczami, ale widać było, że cieszy się z odpowiedzi. Nie chcąc już więcej marnować czasu na głupie gadanie, przyciągnął go do pocałunku. Taki sposób porozumiewania się podobał mu się o wiele bardziej.



***
Widzę, że bardziej przejęliście się tym, co się stało niż sam poszkodowany Adam;) Jak widzicie, ten chłopak jest niereformowalny, jeszcze się o tym nieraz przekonacie.
Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam podobał, chociaż dużo w nim pitolenia . Czy ktoś ma jakiś pomysł, skąd w Bastianie ten wstręt do wszystkiego, co homo, mimo że sam do tej grupy należy? O ile się nie mylę, w przyszłym odcinku coś, na co wszyscy czekacie - wiecie co?;)
Pozdrawiam!


16 komentarzy:

  1. Paul, Paul, Paul !!! To kiedy dodasz następny rozdział? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy pojawi się Paul? polubiłam go, a dosyć dawno o nim nie pisałaś.
    A rozdział mega emocjonalny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się co z Bastianem....może coś mu się stało jak był młodszy? Trauma z dzieciństwa, chore sny, gejowskie gwałty w HD? Agggghhh....gdyby nie to, że mnie głowa boli, to bym się bardziej rozwinęła, ale teraz moje umiejętności są ograniczone....
    Napiszę tylko tyle, że rodzdział bardzo mi się podobal, i coraz bardziej wyczekuje kolejnej części

    Pozdrawiam, weny i czasu
    Saya Vel Rin

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. Jestem zaskoczona postawą ojca Bastiana. Nie tylko zaakceptował syna homoseksualistę, ale również okazał mu wsparcie, gdy ten przyznał się do gwałtu. Cieszę się, ze chłopak nie popełnił jednak samobójstwa. Naprawdę go polubiłam i nadal kibicuję Adamowi, żeby zdobył jego serce. Może ojciec przemówi Bastianowi do rozumu, pomoże zaakceptować swoją orientację i porozumieć się z Adamem.
    Lilith to wredna suka, ale o tym wiesz, w końcu sama ją taką stworzyłaś. Mam nadzieję, że spotka ją straszny koniec. W marzeniach widzę, jak Kacper idzie po rozum do głowy, godzi się z Paulem, a potem, podczas ceremonii ślubnej z tą wywłoką mówi nie i całuje swojego chłopaka na oczach zgromadzonych gości. Przy odrobinie szczęścia Lilith zdechłaby ze złości. Ach, marzenia dobra rzecz.
    Justin? Naprawdę? Zack się postarał.
    Coś, na co czekamy? Kochana, nie wiem teraz na co bardziej liczę, powrót Paula, czy zaliczenie u Zacka i Tomka... Najlepiej jedno i drugie ;)
    Dlaczego Bastiam jest niechętny homoseksualistom? Cóż, może kiedyś przyłapał któreś z rodziców na romansie z przedstawicielem własnej płci?
    Czekam naprawdę niecierpliwie na kolejny rozdział.
    A jak jesteśmy w temacie rozdziałów... Możesz zdradzić, na ile możemy liczyć? Chociaż w przybliżeniu...
    Pozdrawiam,
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 60? Wypisałam już w swoim magicznym zeszycie główne motywy i ile rozdziałów na nie mniej więcej potrzebuję, prócz Bastiana nikt jeszcze nie zaliczył [a już 18 rozdział!:)], troszkę do przodu mam już napisane, i jeszcze duuuużo muszę napisać, więc obstawiam właśnie 60. Zobaczymy, o ile się pomylę;)
      Weźcie też pod uwagę, że opisuję tutaj losy aż trzech par (ja już ich od początku sparowałam, pewnie jak wszyscy inni), więc te 60 to zaledwie 20 na parę, a więc niewiele.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Rozdział cudo !

    Co do Bastiana to mi się przykro zrobiło i mam jakieś domysły dlaczego taki jest... ;-;


    Zack i Tomek <333333
    Trzecia Baza już blisko ;3

    PAUL!!!!!
    Tyle na niego czekałam w końcu!!
    Ciekawe czy będą razem z Kacprem :3
    Albo czy ma jakaś zemstę? XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś, na co wszyscy czekamy ? Czy to TRZECIA BAZA? B|

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zawsze zwala z nóg. Jesteś niesamowita!
    Bardzo spodobała mi się postawa ojca Bastiana. Widać musi być świetny w swoim fachu. Cieszę się, że go nie odtrącił po takim czymś chłopak nie wahał by się już raczej przed zażyciem tych tabletek. I ta rozmowa o tym, że jest dla niego najważniejszy i nie wie jak by dalej żył bez swojego starszego syna. To było piękne.
    Co do zachowania Bastiana... myślę, że może to mieć związek z rywalizacją między nim i Zackiem. W końcu Warrow jest otwartym gejem i wszyscy o nim wiedzą. Tak przypuszczam...
    Lilith... o Boże.! Niech ktoś weźmie i tą suke zastrzeli, wepchnie pod pociąg, czy cokolwiek. Mam jej naprawdę dość. Jej zachowanie względem Tomka jest beznadziejne. Pieprzona księżniczka.
    U Zacka i Tomka jak na razie wszystko się super układa. To mi się bardzo podoba :3 Uwielbiam ich!
    A Adam jest specyficzny, ale coraz bardziej zaczynam go lubić ;)
    Och, czyżby w końcu pojawił się Paul? Liczę na to^^
    + jeśli naprawdę to cudowne opowiadanie będzie miało około 60 rozdziałów to będę gotowa na kolanach za to dziękować :D
    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały

    PS. Jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakaś dobra i miła passa się we mnie odezwała (to jest logiczne?). Komentuję zaległe rozdziały opowiadań, które lubię i które wciąż czytam, ale na cichacza xD
    Tak szybko sobie luknęłam i... WOOOW. 60 rozdziałów? Jprdl, jak dużo ♥ uhuh, jestem zadowolona ^^ aczkolwiek wciąż głębi serca marzę o drugiej części Granic <3
    No wgl to ciekawy rozdział, choć faktycznie trochę sporo w nim takiego pieprzenia i biadolenia xD ale czasem trza pogadać w tej dobie komputerów i innych internetów xD
    Hmm czyżby zbliżała się 3 baza? ^^ Czuję się coraz bardziej zaciekawiona :D
    I w ogóle fajny pomysł z tą ankietą :DD
    Moja wena na komentarz się kończy i nie wiem, co napisać ;c Dupa.
    Obsesjo, dużo weny Ci życzę i czasu na pisanie ;*
    Buziaki, kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle SUPER :)
    Cieszę się, że Bastian nie połknął tych tabletek i pogadał z ojcem, który się go nie wyparł. Nie mam pojęcia skąd Bastian ma takie zdanie o gejach, może czytał coś na ten temat, bo wątpię, żeby jego ojciec negatywnie wypowiadał się na ich temat.
    W końcu Kacper mógłby się wstawić za Tomkiem, a w ogóle to powiedzieć oficjalnie, że jest jego ojcem.
    Akcja pomiędzy Zackiem i Tomkiem się rozwija xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Proszę dodać szybko rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja czekam na wieści o Paulu i na zaliczenie 3 bazy prze Tomka i Zacka, ale mam nadzieję że dopiero kiedy będą parą. Swoją drogą jesteś okropna, teraz będę musiała czekać żeby o tym przeczytać. W ramach rekompensaty powinnac dodac następny odcinek szybciej! :) czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Paula, to wydaje mi się, że miał wypadek i będzie sparaliżowany. Kacper się o tym dowie i mu pomoże. Będą razem żyli długo i szczęśliwie.

      Usuń
  11. Jeju już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! To opowiadanie jest genialne, bezbłędne! Uwielbiam fabułę, uwielbiam bohaterów, uwielbiam twój styl :3
    Kocham ♥
    Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział :) Dobrze że Bastian dostał wsparcie od ojca, ale zanim sie ogarnie myślę że jeszcze trochę czasu minie. Ciekawe jak będzie się zachowywał w stosunku do Adama?
    Jak Kacper przejrzy już na oczy to ściagnęłabym mu Paula i kazała o niego zabiegać :) Mógłby też znaleźć jakąś pracę w Stanach dla mamy Tomka - jak widać lubie happy endy :)
    Wątek Tomka i Zacka jest naprawdę cudowny, mam nadzieję że nie będą mieli żadnych większych nieporozumień - są meegaa słodcy :)
    Bardzo dziękuję za Twoją pracę

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak, wiem że jest środek tygodnia ale moglabys się już zlitować. XD
    Chce wiedzieć co dalej. Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmm.... No właśnie. Dawno nic nie było o Paulu. Naprawdę mam nadzieję, że nic mu nie jest :/
    Tomek ty kretonie xD Nawet ja wiem co to są "bazy" xD
    Ale i tak jesteś kochany i uroczy ♥
    Zack ma wielkiego farta ♥
    Idę dalej!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)